Miło nam podzielić się wiadomością, że wołania nasze zostały w całej rozciągłości zrozumiane i obecnie stoimy w przededniu otwarcia Pogotowia Ratunkowego.
Kasa Chorych zaoferowała swój samochód sanitarny, który znajdzie pomieszczenie w oddanej na ten cel ubikacji straży pożarnej, gdzie znajdować się będzie tymczasowa dyżurka sanitariusza. Jak się dowiadujemy, pogotowie zacznie funkcjonować już w początku przyszłego tygodnia.
Gdynia, 16 września
„Dziennik Gdyński”, 1928, cyt. za: Gdynia. Biznesplan II RP, red. Maciej Kowalczyk, Fundacja Ośrodka KARTA, Warszawa 2011.
Nie mamy już wątpliwości, że wojna z Niemcami jest nieunikniona. Napięcie nerwów zwiększa się z każdym dniem. Dziś niespodziewanie odwołano z manewrów 9 pułk piechoty [Legionów] przebywający w okolicach Szczebrzeszyna i Klemensowa.
Po południu byłem w Zamościu. Otrzymałem od starosty rozkaz ściągnięcia z urlopu wszystkich pracowników szpitalnych.
Szczebrzeszyn, 12 sierpnia
Zygmunt Klukowski, Zamojszczyzna, t. 1: 1918–1943, Ośrodek KARTA, Warszawa 2007.
W nocy powołano w Szczebrzeszynie do służby czynnej przeszło czterdziestu rezerwistów, w tym doktora Jóźwiakowskiego i sędziego Sokołowskiego. Podniecenie w mieście ogromne. Odjeżdżających rezerwistów odprowadziliśmy na stację. Nastrój wśród powołanych doskonały. Jestem całkiem wytrącony z równowagi. Trudno mi wykonywać zwykłą, szarą, codzienną pracę. Ponosi mnie.
Szczebrzeszyn, 14 sierpnia
Zygmunt Klukowski, Zamojszczyzna, t. 1: 1918–1943, Ośrodek KARTA, Warszawa 2007.
Szpital „Czyste” właściwie przestał być szpitalem. Nie jest on nawet przytułkiem, albowiem człowiek chory — poza pozbawioną środków pomocą lekarską — nie znajduje tu dosłownie nic. Żywienie chorych w szpitalu jest zupełną fikcją. Porcje jedzenia, dające razem około 700 kalorii dziennie, nie są w stanie, w minimalnym choćby zakresie, podtrzymać organizmu. Toteż chory, który na swe nieszczęście musi przebywać w szpitalu dłużej, a nie ma środków na żywienie się na koszt własny, dostaje w szpitalu (!) obrzęków głodowych i szybko umiera z głodu — niezwykły postęp leczenia głodowego! [...]
Drugą fikcją w naszym szpitalu stała się czystość. Chorzy leżą bardzo często bez bielizny, a szycie nowej, z zakupionego po długich tarapatach płótna, jest kolosalnie utrudnione z powodu braku funduszy... na nici. Brak również dostatecznej ilości materacy. Sienników wprawdzie szpital trochę posiada, lecz nie można do nich dostać słomy — sprawa rozbija się znów o brak gotówki. Skutek: w jednym łóżku leży po dwóch chorych — i to na oddziałach zakaźnych.
Szpital posiada o wiele za mało łóżek. Epidemia wciąż trwa. Przypadków chirurgicznych jest dużo. [Ale] [...] szpital nasz nie jest obecnie szpitalem i dłużej w takich warunkach egzystować nie może!
Warszawa, 4 czerwca
Archiwum Ringelbluma. Dzień po dniu Zagłady, red. Marta Markowska, tł. z jidysz Sara Arm, Ośrodek KARTA, Dom Spotkań z Historią, Żydowski Instytut Historyczny, Warszawa 2008.
Do szpitala trafiamy przypadkiem. Prowadzi nas pielęgniarka spotkana koło Baszty Rybackiej.
Niezwykły to szpital: ukryty pod ziemią, szczelnie otulony warstwami żelbetonu. Powstał kilkanaście lat temu jako lazaret wojskowy, po 1945 roku nie był wykorzystywany. […]
Lekarze oprowadzają nas po salach i korytarzach, na których również stoją łóżka. […] Na jednej z sal widzimy, jak do żył śmiertelnie wycieńczonego człowieka płynie ze szklanych rurek życiodajna krew.
- To polska krew – mówi lekarka, blada dziewczyna o podkrążonych oczach.
Na innej sali – niespodzianka. W wojskowym szpitalu nie przewidziano oddziału położniczego, ale czy można było nie przyjąć rodzącej w niedzielę, 4 listopada, nad ranem? Skrzywiony, pomarszczony osobnik, który w tak niezwykłym momencie zameldował swoje przyjście na świat, energicznie wywija nóżkami.
- Najmłodszy bojownik ruchu oporu – rzucy któryś z nas.
Lekarka uśmiecha się – po raz pierwszy od chwili, kiedy ją poznaliśmy. Czuję, że chce o coś zapytać, ale pytanie to nie pada ani teraz, ani później.
Budapeszt, 8 listopada
Wiktor Woroszylski, Dziennik węgierski 1956, Warszawa 1990.
Z zadowoleniem przyjąłem apel skierowany przez pana Jacka Kuronia do konkurentów na stanowisko prezydenta RP o wyłączenie z debaty politycznej w czasie kampanii wyborczej reformy służby zdrowia. Gorąco ten apel popieram i proszę wszystkich kandydatów na najwyższy urząd w państwie, aby zechcieli go zaakceptować i w pełni przestrzegać.
Są sprawy tak ważne dla życia narodu, że nie wolno nimi grać, wykorzystywać do oratorskich popisów i roztaczania iluzji przed zdesperowanym społeczeństwem. System ochrony zdrowia w Polsce jest zmieniany i musi być zmieniany. Służba zdrowia nie powinna być jednak ani postkomunistyczna, ani postsolidarnościowa. Musi być po prostu dobra i do tego mogą się przyczynić zaakceptowane przez Radę Ministrów i skierowane do Sejmu projekty ustaw o znaczeniu ustrojowym dla ochrony zdrowia. Proponowana reforma, choć trudna i czasami bolesna, nawiązuje do tradycji kas chorych II Rzeczypospolitej. Jest także zbieżna z przemianami systemów ochrony zdrowia w krajach Unii Europejskiej.
Miejscem tworzenia prawa nie może stać się ulica, wiece czy słupy ogłoszeniowe. W ustrojach demokratycznych służy do tego parlament. Dlatego jeszcze raz apeluję do wszystkich, aby w Sejmie RP, nie w atmosferze zgiełku politycznej demagogii, lecz odpowiedzialnego dialogu, zmierzać do nadania projektom ustaw najlepszego kształtu.
„Gazeta Wyborcza” nr 168, z 21 lipca 1995.